Kolej zamyka kolejne kasy / DP
Kolej coraz bardziej oddala się od pasażerów. Spółki Małopolskie Przewozy Regionalne oraz PKP Intercity w ciągu ostatnich dwóch lat zlikwidowały w naszym województwie kilkadziesiąt kas biletowych. A to dopiero początek. Dla przykładu już za tydzień zamknięte zostanie jedyne czynne okienko na stacji w Nowym Sączu.
– Robimy to z oszczędności, ponieważ prowadzenie kas dużo kosztuje, a z wielu stacji w ciągu dnia korzysta zaledwie kilka osób – tłumaczy Barbara Węgrzynek z małopolskich Przewozów Regionalnych. I przyznaje, że celem jest pozostawienie kas tej spółki jedynie na dworcach w Krakowie, czyli na dwóch z ponad 200 stacji i przystanków w Małopolsce, na których zatrzymują się pociągi Regio i InterRegio (obecnie ma ona kasy w 24 miejscach).
Planowana jest także likwidacja kay m.in. w Krzeszowicach, Suchej Beskidzkiej, Kłaju, Sterkowcu.
Henryk Sikora z Sekcji Krajowej Kolejarzy NSZZ „Solidarność” już kilka miesięcy temu podkreślał, jak ważne jest dla podróżnych, aby na stacji kasa biletowa była czynna. – Takim przykładem może być Rabka, gdzie kasa została już zlikwidowana. Często jedno okienko na danej stacji jednocześnie pełni funkcję sprzedaży biletów, ale także i informacji tak potrzebnej podróżnym. Działanie zarządu Przewozów Regionalnych prowadzi więc do ograniczania dostępności do profesjonalnej obsługi. Zwalniani są pracownicy, a kolej przestaje być atrakcyjna – mówił Sikora.
Kolejarze nie zaprzestali jednak likwidacji kolejnych okienek i efekty tego widać wyraźnie w statystykach dotyczących liczby pasażerów. Z usług Przewozów Regionalnych w pierwszym kwartale 2012 r. skorzystało w Małopolsce 2,65 mln osób. W pierwszym kwartale 2013 r. już tylko 1,93 mln osób.
Barbara Węgrzynek podkreśla jednak, że tam, gdzie się uda, kasy będą przekazywane prywatnym ajentom. – Jeszcze w tym miesiącu planujemy oddanie kas m.in. na stacji w Tarnowie – informuje rzeczniczka małopolskiej spółki kolejowej.
Sęk jednak w tym, że taki manewr może udać się tylko na dużych stacjach. Dla przykładu w podkrakowskim Zabierzowie czy Woli Filipowskiej nie było chętnych do prowadzenia kas. Zostały więc zamknięte.
Proces likwidacji kas trwa również w spółce PKP Intercity. Jak obliczył portal nakolei.pl na co najmniej 130 stacjach i przystankach w Polsce, na których zatrzymują się pociągi PKP Intercity, nie ma kas, w których można kupić bilety na połączenia tego przewoźnika. W Małopolsce to m.in. Biały Dunajec, Chabówka i Nowy Targ.
„Pasażerowie spółki będącej perłą w oku ministra – zamiast zakupu biletu i zasięgnięcia informacji o podróży – mogą wytrzeć klamkę zamkniętego dworca bądź oglądnąć kraty nieczynnego od lat okienka kasowego. A w najlepszym wypadku, jak na przykład w 100-tysięcznej Legnicy, usłyszeć w kasie dolnośląskiego przewoźnika, że ten biletów na odjeżdżające z tego miasta pociągi TLK i EC nie sprzedaje”- komentuje portal nakolei.pl. Co najgorsze, lista tego typu stacji cały czas się powiększa. Każdego miesiąca dołącza do niej średnio po kilka kolejnych miejscowości.
Kolejarze bronią się jednak i przekonują, że przecież każdy pasażer może kupić bilet także przez internet. Problem jednak w tym, że za pomocą takiej formy sprzedaży można kupić bloczek tylko na bezpośrednie połączenia. Jeśli chcemy jechać z przesiadką to przez internet nic nie załatwimy.
Beata Czemerajda z PKP IC przyznaje wprost, że tylko w 2012 r. jej spółka zlikwidowała kasy na pięciu stacjach. Zapewnia jednak, że w najbliższym czasie kolejnych nie będzie. – Co więcej, chcemy do 2015 r. zwiększyć liczbę swoich okienek w całej Polsce z 244 do 330 – przekonuje. Gdzie miałyby się one pojawić, tego jednak nie zdradza.
—
Arkadiusz Maciejowski
Materiał z internetowego archiwum Dziennika Polskiego
20 sierpnia 2013
Opublikuj komentarz