Kto widział śnięte ryby?
Co innego twierdzą, niestety, mieszkańcy Sterkowca, szczególnie ci, których domostwa znajdują się blisko tamtejszego mostu. – Koło rzeki był taki smród, że mimo gorąca nie otwieraliśmy w domach okien – opowiadają. Mówią dalej, że przez kilka godzin powierzchnią wody płynęła dziesięciocentymetrowa warstwa czarnej mazi, która oblepiała ryby i rośliny. Śnięte ryby płynęły całą szerokością Uszwicy. – Trochę ryb udało nam się uratować – wyrzuciliśmy je przy pomocy podbieraków do sąsiadujących z Uszwicą rowów. Te, które zostały w rzece, wszystkie zdechły, czarną mazią do dzisiaj oblepione są rośliny – mówi Wacław Wojtal pracujący w kole wędkarskim. – Najgorsze jest to, że nikt nie chce się tą sprawą zająć, wszyscy mnie zbywają i pytają, po co ja się tym zajmuję.
– O całym zajściu zostaliśmy poinformowani przez policję i straż pożarną z Brzeska – mówi naczelnik Działu Inspekcji tarnowskiego WIOŚ-u, Tadeusz Michalik. – Mieszkańcy Sterkowca dodatkowo alarmowali, że rzeką płyną śnięte ryby. Wodę do badań pobraliśmy nie tylko w Sterkowcu, ale także w Okocimiu, Jadownikach i Borzęcinie, sprawdziliśmy także mniejsze cieki zasilające Uszwicę, między innymi potok Niedźwiedź. Ze wstępnie wykonanych analiz wynika, że w normie pozostawał poziom tlenu, nie najgorsze były także wskaźniki amonowe, które nie wykazywały właściwości toksycznych. W okolicach Wokowic stwierdziliśmy zapach gnojowicy, być może, że spłynęła ona z łąk lub pól do rzeki. W związku z tym zażądaliśmy od Urzędu Miasta wykazu osób, które mają koncesje na wywóz nieczystości płynnych, nie jest wykluczone, że niektóre z nich poddane zostaną kontroli. Nie stwierdziliśmy natomiast obecności padłych ryb.
Wojtal mówi, że sprawa pewnie już wkrótce odłożona zostanie na półkę, wędkarze obiecują jednak, iż tak łatwo na to nie pozwolą. – Będziemy się starać zainteresować tym zatruciem jak najwięcej osób i instytucji, bo nie może być tak, że trucicielowi tak łatwo udaje wywinąć się od odpowiedzialności i to niejeden raz. Gdyby jakiś rolnik wylał do rzeki choćby wiadro jakiejś trucizny, to jest pewne, że stanąłby przed kolegium. Oddamy wodę do badań we własnym zakresie i porównamy wyniki z tymi wykonanymi oficjalnie. Bo wszyscy mówią, że jest dobrze, a ryby w rzece zdechły. Zastanawiające jest to, że nikt nie zwraca uwagi na to, iż obok zatruwanej stale rzeki żyją ludzie WIOŚ ma wykonać całość badań do końca tygodnia, mieszkańcy wątpią jednak, czy sprawa znajdzie swój epilog przed obliczem wymiaru sprawiedliwości. Podobne, równie poważne zatrucie Uszwicy miało miejsce trzy lata temu, wówczas z braku winowajcy sprawę umorzono.
—
Zofia Sitarz
Materiał z internetowego archiwumŁukasz Jaje Dziennika Polskiego
Opublikuj komentarz