Brzesko. Ludzie czekają na mieszkania, a urzędnicy myślą / GK
Czy siedmioosobowa rodzina może się pomieścić w mieszkaniu, które ma raptem 21 metrów? Może. Anna Opioła z Brzeska zajmuje jeden z lokali w budynku socjalnym przy ulicy Cegielnianej. Jej „dom” to pokój z aneksem kuchennym, przedpokojem i łazienką. To wszystko musi w tej chwili wystarczyć jej sporej rodzinie.
– Ciasno tu jest u nas bardzo, dlatego staramy się o większe mieszkanie – mówi.
Czeka ją już pięć lat
Na liście oczekujących jest od pięciu lat. Co roku od urzędników słyszy, że trzeba jeszcze czekać, że będzie lepiej. To lepiej jednak na razie nie nadchodzi.
– Mam nadzieję, że w końcu coś się dla nas znajdzie. W takich warunkach naprawdę ciężko jest żyć – przekonuje.
W jej mieszkaniu dzieci śpią na łóżku , które ma trzy poziomy, by maksymalnie wykorzystać wolną przestrzeń. Jedzą na zmianę, bo wszyscy przy jednym niewielkim stole nie mogą się pomieścić.
Najmłodszy syn pani Ani, Maciuś, właśnie skończył siedem miesięcy.
Chłopiec, który praktycznie cały czas przebywa w tym samym pomieszczeniu, gdzie się gotuje, suszy pranie, je i śpi, już dwa razy był w szpitalu.
– Choruje na płuca, nie wiem co dalej z nim będzie, jeśli nie zmienimy mieszkania – dodaje młoda kobieta.
Nie będzie nowych lokali
W podobnej sytuacji jest jeszcze wiele innych rodzin. To ludzie ubodzy, których nie stać na wynajęcie mieszkania, jego kupno lub budowę własnego domu. Liczą, że pomoże im gmina.
Samorząd Brzeska – przynajmniej na razie – nie planuje budowy nowych bloków komunalnych. Pojawiła się jednak szansa, by poprawić warunki życia wielu rodzinom. Andrzej Potępa, brzeski starosta, który dysponuje majątkiem skarbu państwa, chce przekazać miastu kilka budynków. Należały one do rodzin, przez których działki przechodzi autostrada. Jeśli budynki nie znajdowały się w bezpośrednim pasie ruchu, nie wyburzano ich. W tej chwili stoją, niszczeją i przysparzają niemałych problemów brzeskiemu staroście, który administruje tym majątkiem. Powiat, aby zapanować nad sytuacją, musiał do ich ochrony zatrudnić firmę ochroniarską.
– To kilka budynków w Wokowicach i Sterkowcu, niektóre z nich są w bardzo do
Stosowne pismo w tej sprawie gospodarz powiatu przesłał już do brzeskiego magistratu. Odpowiedzi na nie jeszcze nie ma.
Te domy mogą pomóc
Krzysztof Ojczyk, wiceprzewodniczący rady miejskiej w Brzesku, a także od kilkunastu lat członek społecznej komisji mieszkaniowej, uważa, że przejęcie tych domów może przynajmniej w pewnej części rozwiązać problem braku mieszkań w Brzesku. – Bo na pewno ten brak na terenie naszego miasta występuje. Na funkcjonującej w tej chwili liście oczekujących na mieszkanie jest zapisanych około 70 rodzin. Każdy z tych przypadków obecnie sprawdzamy – wyjaśnia.
Pod koniec kwietnia powinna być ogłoszona aktualna lista osób, które starają się o mieszkanie i spełniają wszystkie wymagania aby je otrzymać.
– Te budynki, które powiat chce nam przekazać nieodpłatnie, na pewno rozwiązałyby problem rodzin wielodzietnych, a takich na terenie Brzeska nie brakuje – mówi Krzysztof Ojczyk.
—
Małgorzata Więcek-Cebula
Materiał z internetowego archiwum Gazety Krakowskiej
Opublikuj komentarz