Talent w rękach Stanisława Turleja / DP
STERKOWIEC. Stanisław Turlej jest samoukiem. Podczas rzeźbienia uczył się na własnych błędach. Choć początki były trudne, z czasem szło mu coraz lepiej.
Wszyscy doskonale znają drewnianą figurę św. Stanisława, która pilnuje drogi wjazdowej do Sterkowca. Ma prawie dwa metry wysokości. Turyści zachwycają się jej urodą, a miejscowi kiwają z dumą głową. Bo jej autor – Stanisław Turlej – skromny emeryt, ma w
rękach prawdziwy talent.
– Rzeźbić w drewnie zacząłem dla zabicia czasu. Pracowałem jako dozorca w stacji uzdatniania wody przy browarze w Okocimiu. Wtedy powstały pierwsze niewielkie figurki z kory – mówi Stanisław Turlej, który ma 76 lat.
Figurki pokazywał żonie i bliskim. Choć nie były pokaźnych rozmiarów miały w sobie sporo uroku.
– Wiele z nich przedstawiało zwyczajne scenki rodzajowe. A to się baba kłóci z mężem, a to chłop siedzi na ławce. Niektóre były naprawdę zabawne – wspomina Barbara, żona rzeźbiarza.
– Najlepiej pracuje mi się w lipie. Piękne rzeźby wychodzą też w orzechu, bo ma ciemny kolor – mówi rzeźbiarz ze Sterkowca. Rzeźby Stanisława Turleja trafiają nawet za granicę. Wiele z nich to prezenty dla bliskich osób.
Jednak rzeźby to niejedyna pasja Stanisława Turleja. Zdarzało mu się kiedyś malować, a obecnie próbuje swoich sił w fotografii.
– Kiedyś sam wywoływałem filmy i robiłem odbitki. Czasy się jednak zmieniły, teraz wszyscy robią zdjęcia aparatami cyfrowymi. Ja się jednak techniki nie boję – mówi Stanisław Turlej.
—
Paulina Korbut
Materiał z internetowego archiwum Dziennika Polskiego
Opublikuj komentarz